Wczytywanie strony www.naszetrzebownisko.wist.com.pl
Wczytywanie strony ....
www.naszetrzebownisko.wist.com.pl
Nasze Trzebownisko
Wiejski serwis internetowy
pod patronatem
Stowarzyszenia Przyjaciół Trzebowniska
36-001 Trzebownisko, powiat rzeszowski
Tradycje Bożego Narodzenia

To najbardziej tradycyjne i malownicze święto w dziejach polskiego Kościoła oraz w kalendarzu Polaków. Dziś mocno skomercjalizowane. Z roku na rok ubożeje jego głęboka warstwa emocjonalna i duchowa. Takie są następstwa globalizacji Europy, również narodowej kultury, a także ludzkiego ...wygodnictwa.

By uchronić tradycję obchodów Bożego Narodzenia przez zupełnym wyjałowieniem, dokumentujemy niektóre zwyczaje towarzyszące świętowaniu tych grudniowo - styczniowych dni przez nasze babcie i dziadków, w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Po to, aby umożliwić wszystkim chętnym, także naszym wnukom, powrót do tamtego uświęconego rytuału.

W tej wycieczce do czasów sprzed niespełna wieku, pomogła nam Zofia Obacz. W opracowaniu wykorzystałem też interesujące zapiski o Bożym Narodzeniu jakie zawarł Bronisław Jakubowski w cennej monografii o niedalekiej Wólce Poleśnej.

CZAS ADWENTU

Po ostatnich jesiennych potańcówkach w karczmie (od połowy lat trzydziestych młodzież bawiła się w starym Domu Ludowym; to nieistniejący dziś obiekt w miejscu sali gimnastycznej obecnej SP), nastawał czas Adwentu. W niedzielę szło się do kościoła w Staromieściu na wczesnoporanną mszę zwaną "roratami".

Tuż przed świętami, zabierano się za generalne porządki. Zaczynał gospodarz od wymiatania sadzy z komina, tak, aby gospodyni mogła przystąpić do bielenia wapnem ścian i uzupełnienia ubytków w glinianej podłodze chałupy. Do sienników trafiała świeża słoma. Dziewczęta zajmowały się przygotowaniem kolorowych kwiatów z papieru, którymi zdobiono wiszące na ścianach obrazy religijne, a także ozdób na choinkę.

Z myślą o wypiekach, wieziono do młyna nad Wisłokiem zboże na przemiał, zaś pod przydachem obrabiano proso na kaszę jaglaną i jęczmień na pęcak. Potrawy maściło się olejem wyciskanym przez słynnych w okolicy olejarzy w Trebosi. Bogatsi gospodarze jechali w piątek na zakupy do Rzeszowa, gdzie na rynku koło Ratusza odbywał się tradycyjny jarmark.

W gospodarstwach bogatszych kmieci odbywał się ubój świń na domowy użytek - swój i sąsiadów. Usługi masarskie świadczyli dyplomowani masaże jak np. Franciszek Pieczonka, ale też rzemieślnicy samouki, m.in.: Józef Tomasik. Trzebownisko było znane z wyrobów dobrych salcesonów i popularnej wówczas kiszki bułczanki. Zwyczajem było dzielenie się częścią ubitej sztuki; sąsiad urządzał świnobicie np. na Wielkanoc i wtedy oddawał "pożyczkę". Tak czy inaczej, nie przejadano się, tłuszcz ze stopionej słoniny musiał starczyć na całą zimę. Pęty dobrze uwędzonej kiełbasy wisiały w komorze przez dobrych kilka tygodni. Wiejska biedota musiała zaspokoić się symboliczną porcją wędliny zakupionej w "budce" Franciszka Pieczonki przy drodze na Skotnię. Przed świętami ubijał on trzy świnie na handel, w normalny zaś czas jedną sztukę na tydzień.

W WIGILIJNY WIECZÓR

W każdym chłopskim domu musiała stać żywa choinka. Nocą wyprawiali się po nie chłopcy do Boru, bądź za Stobiernę. W Wigilię, dziewczęta od rana zajęte były strojeniem pachnącego drzewka. Na szczycie błyszczała oklejona staniolem gwiazda betlejemska. Pień od góry do dołu obwieszony był jabłkami. Na gałązkach cieszyły oczy białe aniołki z papieru, kolorowe krakowianki, wycinane papierowe koszyczki do których wkładano orzechy. Rzadkością były odpustowe ciastka i cukierki z "złotku". Niekiedy na drzewko trafiało serce z odpustu darowane pannie na wydaniu. Choinkę opasały długie łańcuchy wykonane ze słomy i bibułowych motylków. Dopiero w latach pięćdziesiątych na drzewku pojawiły się szklane kolorowe bombki, wata imitująca śnieg i choinkowe cukierki "sopelki".

Gdy dziewczęta zajęte były zdobieniem choinki, starsze siostry i ich matki krzątały się przy kuchni i piecu piekarskim. Hasłem do postniku (wigilijna wieczerza) stawało się pojawienie na niebie pierwszej gwiazdki.

Po wspólnej modlitwie, siedzący na honorowym miejscu gospodarz składał wszystkim życzenia. Dzielono się opłatkiem. Na stole wysłanym sianem (z czasem, przykrywał go biały obrus) lądowały kolejne potrawy wigilijnej kolacji. Zawsze musiało być ich 12. Wszyscy zaopatrzeni w drewniane łyżki sięgali do wspólnego naczynia: dużego garnka lub głębokiej glinianej donicy. Kolejno pałaszowano: żur z ziemniakami, kaszę jaglaną z suszonymi śliwkami, fasolkę kolorową, pierogi z serem i ziemniakami, pierogi z kapustą oraz pierogi z kaszą jaglaną. potem zajadano się kluskami z makiem, kapustą z grzybami. Na deser delektowano się kompotem z suszonych owoców. Powodem do żartów i ogólnego śmiechu było trafienie na oszukańczy pieróg np. nadziany sieczką lub watą.

Po postniku, do izby wnoszono wiązkę słomy, na której zalegali najmłodsi. Zaczynał się czas śpiewania kolęd. Na pasterkę wybierano się grubo przed północą, aby w porę zdążyć do staromiejskiego kościoła. Brnącym przez śnieżne zaspy trzebowniczanom drogę rozświetlali chłopcy niosący smolone pochodnie.

W ŚWIĄTECZNYM NASTROJU

Święta Bożego Narodzenia obchodzono bardzo uroczyście. Prace (np. przy obrządku inwentarza) ograniczano do minimum. Odwiedzając się, krewni i sąsiedzi raczyli się pszenną bułką z masłem, kawą z mlekiem. Wędliny podawano z chlebem razowym z własnego wypieku. Alkohol pojawiał się na stole drugiego dnia świąt. Czas spędzano na zbiorowym śpiewaniu kolęd. Wieczorem, pod oknami pojawiali się kolędnicy. Ceniono sobie głośne śpiewanie, za które nagradzano kilkoma groszami datków.

W dzień św. Szczepana już wczesnym rankiem w zagrodach, zwłaszcza tam gdzie mieszkały panny na wydaniu, pojawiali się młodzi śmieciarze zaopatrzeni w worki z sieczką lub plewami oraz wiklinową miotłę. Po chwili przekomarzań, wpuszczani byli do izby, gdzie rozrzucali sieczkę, i tak długo ją potem sprzątali, aż dziewczęta wykupiły się solidnym groszem. Po południu, młodzież zajęta była ujeżdżaniem koni.

Wieczorem, oprócz kolędników spacerujących za oknami, pojawiali się kolędnicy z gwiazdą, a także szczególnie oczekiwana - grupa kolędnicza z szopką, w formie teatrzyku kukiełkowego. Popisom kukiełek towarzyszyły tradycyjne kolędy jak też pastorałki komentujące "występy" poszczególnych lalek. Na obchodne kolędnicy intonowali: "Wiwat, wiwat już idziemy, za kolędę dziękujemy. Pan gospodarz wesół będzie, bo nas przyjął po kolędzie".

Ostatni dzień roku, charakteryzujący się nasilonymi wędrówkami grup kolędczniczych, finalizowała potańcówka w Domu Ludowym. Wieczorem, na uroczystej mszy ksiądz proboszcz podsumowywał rok i omawiał wydarzenia z życia parafii.

W NOWY ROK

Od wczesnego ranka po wsi wędrowały grupy przebierańców: straszyły swoim wyglądem draby, żydzi, cyganki. Po przebierańcach, do domów pukali szczodrarze, czyli chłopcy z życzeniami noworocznymi. Padały słowa (zapis fonetyczny):



"Na szczynście na zdrowie, na ten Nowy Rok,
żeby wom się rodziła pszeniczka i groch.
Proso, żebyście nie chodzili koło pieca boso.
Zimnioki jak pnioki, a bób jak chodoki.
Cielisie srokate, kurki jarzębiate.
W komorze, w oborze - daj Wam Panie Boże.
Powiadali nom tu, żeście piekli szczodroczki, kołoczki.
Jak żeście nie piekli, dejcie chleba krom,
zapłaci Wom pan Jezus i ten święty Jon."

Za tak piękne słowa należały się szczodroki (małe chlebki pieczone z resztek ciasta) , a najlepiej parę groszy wysupłanych z chusteczki przez gospodarza.

Dni od Nowego Roku do święta Matki Boskiej Gromnicznej, to pora widowisk obrzędowych, popularnych "Jasełek", a także innych sztuk teatralnych wystawianych w Domu Ludowym, pod kierunkiem Katarzyny Rzeszuto i nauczycielki Marii Konaszewskiej. Spektakle angażowały wiejską grupę aktorską działającą zwykle w ramach KGW. Prawdziwym talentem aktorskim popisywali się m.in. Czesława Szary (po mężu Bereś), Marian Tomasik (lotnik), Stanisław Rzucidło, Stanisław Wiercioch, Maria Majcher. Później, zastąpili ich m.in. Henryka Wcisło, Władysława Wiercioch (Bereś), Władysław Rzucidło (późniejszy sołtys), Helena Skrabucha, Jan Ataman, Zofia Ataman. Tradycje jasełek dotrwały do lat sześćdziesiątych; konsultantem merytorycznym był m.in. proboszcz ks. Jan Bielecki. Wówczas to rolą Heroda zasłynął Jan Tomasik "Żeberko".



Opracował: red. RYSZARD BEREŚ

Ostatnia aktualizacja dokumentu: 18.12.2008

do  góry
Zalecana rozdzielczość: 1024*768
Najlepiej oglądać w: Firefox 2+, IE 5.5+, Netscape 7+
UWAGA! Do poprawnego działania strony wymagane
jest włączenie obsługi java script w przeglądarce!

..::: © designed by PP :::..